Minął miesiąc. Czułam ,że będą problemy , ale nie chciało mi się wracać do tej szkoły. Kentin dawno wrócił do internatu , a ja wróciłam do domu po sylwestrze. Moja ciocia nie radzi sobie , widzę ile sprawiam jej trudu , a nic nie robię. Rozalia też dała mi spokój , nie dzwoni od wtedy , może powinnam?
- Nie myśl tyle. - powiedziała ciotka wychylając się zza drzwi.
- Obiecałam sobie ,że po pogrzebie będę żyć normalnie. Jak zwykle zawodze.
- Zacznij od skończenia z żalami , uśmiechaj się troche i bądź miła...może wpuść tu troche światła - sugerowała jak zwykle uśmiechnięta i pogodnie nastawiona.
- Gdyby to było proste. - położyłam się znowu na łóżku i wzdychałam.
- Jest. Tylko to my wyolbrzymiamy problemy. Schodząc z tematu idę zaraz do sąsiadki , a ty chciałaś zacząć żyć normalnie , chodź ze mną. Ma trzech synów , jest w czym wybierać. - powiedziała wesoło kobieta.
- Zaraz, zaraz , co powiedziałaś ? - zapytałam zdziwiona zachowaniem kobiety.
- Nic. Będziesz miała towarzystwo , a teraz daje ci 15 minut i wychodzimy.
Pierwszy raz niepotrzebowałąm dużo czasu nad zastanawianiem się co ubrać. Postanowiłam w końcu ubrać coś innego niż czarne bluzy i leginsy. Założyłam bordowe rurki i granatowy sweter. Nie miałam ochoty na to żeby się stroić , przecież to tylko sąsiedzi.
- Alex ! Mówiłam ,że już jesteśmy w drodze , a to nie jest jakaś wielka metropolia żeby tyle iść !
- Już schodze gotowa , spokojnie !
- Ale jesteś chuda , powinnaś zacząć jeść , bo ludzie powiedzą ,że dziecko głodze.
- Przed chwilą gdzieś nam się spieszyło, idziemy czy mam wracać do ciemnego pokoju?
- Ruszaj. - ciotka przepuściła mnie w drzwiach.
- To który to dom?
- Ten pare metrów dalej, czerwony.
- Mogłyśmy kupić jakieś ciasto.
- Nie musimy, to moja przyjaciółka jeszcze z licealnych czasów. Nie obrazi się jeśli zjemy jej troche ciasta. Kocha je piec.
- To chyba dobrze dla jej synów.
- Pewnie tak. Wchodź śmiało.
- Kasiu ! Jesteśmy !
- Och , ile można ! - odpowiedział głos dobiegający z pokoju obok. Pewnie z salonu.
- Dzień Dobry.
- Dzień Dobry. Alex, tak? - zapytała przyjaźnie blondwłosa kobieta.
- T-tak.
- Oj nie wstydź się tak. Czekaj nie ściągaj kurtki. Jaaake!
- Dobrze ci zrobi jak wyjdziesz do ludzi. - oznajmiła mi ciocia.
- Ale... - w tym momencie po schodach zszedł wysoki, przystojny brunet , który zmierzył mnie wzrokiem na samym początku.
- Jake to jest Alex. Nasza sąsiadka , może zabrałbyś ją gdzieś w miasto , pokazał pare miejsc albo przedstawił paru kolegom.
- Właśnie miałem wychodzić. Chcesz możesz dołączyć. - odparł zadowolony.
- Chyba nie mam wyboru. - odpowiedziałam obojętnie.
- To chodźmy.
Długo szliśmy w ciszy , chciałam zapytać gdzie idziemy , ale byłam zawstydzona. Nie mogłam z siebie nic wydusić. Czemu on nie zacznie rozmowy? Zawsze to oni zaczynali.
- Tooo..Alex? Nie zapytasz dokąd cie ciągne ? - zapytał z łobuzerskim uśmieszkiem.
- No więc Jake? Dokąd idziemy Jake?
- Na skatepark. Palisz? Pijesz? Cokolwiek?
- Nie.
- Na pewno?
- Tak.
- Tylko mi tutaj nie gadaj jak bardzo niszcze sobie piciem zdrowie , jasne?
- Nie mam zamiaru.
- Ogólnie to wydajesz się spoko. Ile masz lat?
- W tym roku siedemnaście.
- Nie wyglądasz. Tak w ogóle to co robisz w tym mieście? Twoja ciotka nigdy nic o tobie nie wspominała.
- Nie było potrzeby. Jeśli trzeba będzie to dowiesz się wszystkiego w swoim czasie.
- Jesteś jakaś inna niż wszystkie,
- Nie tylko ty tak twierdzisz.
- Oo! Kogo ja tu widzę ! Florian zmartwychwstał! Kastiel , a ty? Cuda widzę , cuda.
- Co ona tu robi? - czerwonowłosy zapytał jak zwykle z "pogodnym " uśmiechem na twarzy.
- A co? Już ci przeszkadzam?
- To nie miejsce dla ludzi takich jak ty.
- Bo co? Bo mnie poleciałam na twoje gierki? Bo nie jestem łatwa jak inne twoje dziewczyny? Krzyżyk na drogę , Kastielu !
- Wracaj ! Nie skończyliśmy !
- Ja skończyłam. - wracając do domu przypomniało mi się o mojej białowłosej przyjaciółce.
- Halo? Rozalia?
- Jezu ! Dziewczyno! Wszyscy myśleliśmy ,że umarłaś tam razem z Niko.
- Nie żartuj tak. Jutro będę w szkole.
- Bardzo dobrze , bo mamy do pogadania.
- Do jutra.
- Buźka.
Będzie dobrze. Została mi tylko ostatnia wizyta u psychologa , podobno robie duże postępy. Mam nadzieję ,że Rozalia doceni moje zmiany i starania. Jak ona mogła tak zażartować? Jeszcze Kastiel... Jak on mnie denerwuje , myśli ,że wszystko o mnie wie. Ale on nic nie wie! Niech tylko spróbuje jutro w jakiś sposób się do mnie zbliżyć to go zabije na miejscu , co on sobie myśli ? Jak za mną połazi i poudaje zainteresowanie ,że rzuce mu się na szyje i będę szczęśliwa? Po co ja go głupia całowałąm ? Głupia, głupia , głupia idiotka...
- Otwieraj ten cholerny balkon !
- Co?! Kastiel? Ale co ty robisz na moim balkonie?! - otworzyłam chłopakowi drzwi.
- Bawie się w Romeo...
- Zabawne. Po co przyszłeś?
- Jesteś dziwna.
- To nie ja wchodze ci do domu przez balkon.
- A mogłabyś.
- Co?
- Zależy mi chyba.
- Co??
- Nic.
- Pocałuj mnie.
- Czego ty ode mnie oczekujesz.
- Żebyś mnie teraz pocałował.
- A później?
- Nie wiem. Chciałabym żebyś był.
- Już na mnie trafiłaś , masz przejebane.
- Wiem. Bądź mój , tylko mój. Nie chce być już sama. Tak zależy mi , mi też chyba zależy.
- Będziesz moja , a ja będę twój.
- Teraz dostane buzi? - wtuliłam się w czerwonowłosego chłopaka.
- Do jutra.
- Nie idź jeszcze.
- Mam zostać aż zaśniesz?
- Tak.
- A twoja ciocia?
- Wróci później.
- Dobranoc. - chłopak podniósł mnie i położył na łóżku , kładąc się obok.
Byłam lekko oderwana już od rzeczywistości. Byłam śpiąca. Czułam się tak bezpiecznie. Ale zaraz co ja robie? Nie tak wszystko miało wyglądać. Przecież ja go nie znam , nie chce cierpieć przez własną głupote. Chyba za późno.
Fajny rozdział, czekam na więcej :DD (rób trochę dłuższe, plzz XD)
OdpowiedzUsuńPlanowałam zrobić z tego porządny rozdział , ale jakoś nie moge się zebrać ;d
UsuńŚwietny rozdział. Jak zawsze mi się bardzo podobało. Pisz szybko następny. Już nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i przesyłam całe worki weny :D
Dziękuje , twoje rozdziały również są świetne (:
UsuńJa chyba czegoś nie kumam... Całowali się?! Kiedy? Gdzie? Jak? Z kim? Nie czekaj... Na to ostatnie pytanie znam odpowiedź xD. Chyba mam dziurawą pamięć... I do czego jestem teraz zmuszona? Żeby przeczytać wszystkie rozdziały jeszcze raz! No chyba mnie szlak trafi... Dobra, nieważne. Serdecznie pozdrawiam i posyłam dwulitrową butelkę weny i motywacji
OdpowiedzUsuń~Mey