wtorek, 23 lutego 2016

Rozdział 11 - Dachowce

   Obudziłam się w środku nocy, normalnie to co się zdarzyło uznałabym za jakiś chory sen ,ale drzwi balkonu były otwarte , a ja czułam na sobie zapach jego perfum. Męskich perfum. Mogłabym czuć tylko ten zapach do końca życia...ale zaraz? O czym ja myślę? Jak ja pokaże się w szkole? Będę go , przecież unikać. Wyszłam na jakąś idiotkę, co mnie opętało? Co jego opętało? Walić...idę dalej spać.
    Rano balkon był już zamknięty , do pokoju wpadało światło. To ciotka rano odsłoniła okna , co ją tak naszło? Nieważne... Po skończeniu wszystkich porannych czynności zostało mi tylko pół godziny na ubranie się , zdecydowanie za mało. Nawet nie wiedziałam co na siebie założyłam , a co dopiero pamiętała czy na pewno zakluczyłam drzwi , mimo moich starań i szybkiego tempa i tak w szkole byłam niecałe 5 minut po dzwonku. Pierwsza biologia , no pięknie. Wchodzić czy nie? Raz kozia śmierć, mówią. Nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek. Przez dłuższą chwile tak staliśmy , nie chciałam przekonać się kto to mnie złapał za ten nadgarstek , bałam się , że to Kastiel.
- Hej , Alex długo Cię nie było. Dyrektorka kazała mi z tobą pogadać.
- Ah.. Nataniel to tylko ty , już się wystraszyłam, że..
- To Kastiel? Zrobił ci coś? Może groził? Powiedz to się nim zajmę.
- Nie , nie to nie to. Zresztą to mało istotne. Przepraszam , ale spieszy mi się na lekcje biologi , tobie chyba też powinno.
- Nie teraz , później nam usprawiedliwią. Chodź ze mną. - powiedział stanowczo chłopak.
- Skoro to takie ważne. - Podążyłam za blondynem prosto do pokoju gospodarzy. - Trzymaj, to usprawiedliwienie za półtora miesiąca.
- Byłaś u psychologa?
- Każdy powinien chodzić tam gdzie jest potrzeba i nie wtrącać się w czyjeś życie , nie sądzisz?
- Spokojnie , to mój obowiązek martwić się o uczniów naszej klasy i nie tylko. Pewnie masz zaległości , a niedługo mamy egzaminy semestralne.
- Jakie egzaminy semestralne?
- Są pisane tylko po zakończeniu pierwszego semestru , dlatego nauczyciele nie robią tu dużych testów. Mogą jedynie zrobić kartkówki, których i tak nie robią. Wracając do tematu , dyrektorka zaproponowała abym trochę z tobą powtórzył materiał. Pasuje ci dzisiaj i jutro po lekcjach ?
- Tak , dziękuje. Pierwszy raz spotykam ludzi, którzy aż tak się kimś interesują...to miłe uczucie , ale też dziwne. Dlatego musicie zaakceptować moje zachowanie.
- Nie masz za co dziękować , rozumiem. Tak przy okazji to trzymaj notatki z wszystkich twoich opuszczonych lekcji.
- Dzięki, Nat. - odwróciłam się w kierunku wyjścia.
- Dokąd idziesz?
- No na lekcje. - odparłam zdziwiona.
- Nie opłaca się. Lepiej zostań zjedz śniadanie, zanieś kurtkę do szatni.
- To nie ty powinieneś świecić przykładem i kazać wracać mi na lekcje?
- Zdarzają się wyjątki. - odparł z promiennym uśmiechem.
- To zaraz wracam. - również odparłam z promiennym uśmiechem.
    Mam za sobą już pierwszy semestr , a nie znam prawie nikogo w klasie. Jedynie Nataniel , Kastiel , Rozalia i Iris, to trochę dziwne. W sumie dziwniejsze jest to , że wszyscy tak gadają o jakiejś suczowatej Amber , a ja jeszcze nigdy jej nie spotkałam , może nawet lepiej?
- Dzień dobry. -przywitałam przyjaźnie szatniarkę.
- Dzień dobry , kto tu się tyle spóźnia? - zapytała wesoło starsza kobieta.
- To tylko dzisiaj jakoś tak wyszło.
- Mam nadzieje.
- Miłego dnia ! -powiedziałam z uśmiechem.
    Kolejna lekcja to chemia...zaczyna się dopiero o 12 . Straszne mają tu przerwy między lekcjami. Aż dziwne , że uczniom chce się tu siedzieć.
- Nataniel zapomniałam zapytać..nie wiem czy powinnam. To tylko plotki. - zaczęłam wchodząc do pokoju.
- Opowiadaj , chętnie posłucham.
- No bo jest taka blondynka , podobno straszna z niej szmata. Ma chyba na imię Amber , miałeś z nią kiedyś do czynienia?
- Tak , miałem. Amber to moja siostra.
- P-przepraszam , ja nie wiedziałam.
- To prawda , że jest wredna i potrafi czasem pokazać się z tej dużo gorszej strony , ale bez przesady.
- Możliwe.
- Opowiedz coś o sobie , to dziwne , że jesteś w klasie już tyle czasu , a nikt nic o tobie nie wie. Cała klasa uważa , że jesteś taka tajemnicza.
- Przeprowadziłam się ze stolicy , pewnie pomyślisz, że to głupota , a ja stwierdzam , że życie w takim małym mieście jest lepsze. Mieszkam z ciotką , bo moja mama nie żyje , a z tatą nie mam kontaktu. Ostatnio przeżywałam trudne chwile z przyjaciółmi , dokładniej śmierć jednego z nich.
- Strasznie mi przykro,tak ci współczuje.
- Nie no luz , trzeba sobie radzić. Oo przepraszam , muszę odebrać. - Halo , Karen ? Coś się stało? Bo wiesz ja mam w tych godzinach szkołę.
- Alex ...Jestem w ciąży !!!
- Co? Ale...Zaraz , to super znaczy chyba , sama nie wiem , chyba rozumiesz.
- Ja też sama tego nie wiem. Chciałam żebyś wiedziała , w końcu jesteś częścią mojej rodziny.
- Tak , wiem. Ja się ciesze , że tak bardzo o mnie myślisz , ale teraz naprawdę to nie jest dobry moment. Odezwę się wieczorem.
- Coś nie tak? - zapytał zdezorientowany blondyn.
- Nie po prostu to tylko moja ciocia , ona zachowuje się czasem gorzej niż dziecko.
- Skoro tak uważasz.
- Chciałbyś coś jeszcze wiedzieć?
- Co robiłaś w takiej stolicy? No ze znajomymi?
- W okresie letnim zazwyczaj siedzieliśmy w lesie przy ognisku z gitarą albo jeździliśmy 20 km od stolicy nad jezioro. Wiosną zawsze pożyczaliśmy od wuja Kentina jakieś motory i jechaliśmy na pole. Zawsze mieliśmy jakieś wypady , nie było nudno.
- Pewnie miałaś dużo atrakcji. Nie chciałbym być niemiły , ale zaraz jest dzwonek i muszę czymś jeszcze się zająć.
- W takim razie miłej pracy i do zobaczenia na chemii. - wyszłam tak szybko ,że nie zdążył mi nawet odpowiedzieć. Muszę znaleźć Rozę. Pewnie mnie zabije.
- Cześć , hm..Kim ,tak?
- Ta. Coś nie tak?
- Nie , nie ,ja tylko szukam Rozalii , wiesz gdzie mogę ją znaleźć ?
- Właśnie do nich idę, są w sali A ,chcesz to chodź.
- Dzięki.
- Tak właściwie to jak ty miałaś na imię? - zapytała ciemnoskóra.
- Alexandra , ale błagam mów mi Alex.
- Spoko , ale malutka jesteś. Ile masz tego wzrostu?
- Mam dokładne 160 , ale zapewniam ,że jestem dobra w kosza i siatkę pomimo wzrostu.
- Przekonamy się. Tak w ogóle to czemu nie było cię na pierwszej lekcji ? Czyżby wagary?
- Wagary nie są takie złe , ale nie. Musiałam pogadać z Natanielem , teoretycznie to on zaciągnął mnie.
- Nasz kochany przewodniczący...uważaj na niego ,bo jeszcze się przyzwyczai.
- Do czego?
-  Jeszcze masz czas żeby się przekonać jaki jest naprawdę.
- Brzmi strasznie , ta sala to ta , no nie?
- Ta.
- ROOOOZALIA ! - wykrzyczałam rzucając się na przyjaciółkę.
- Gdzieś ty była ! Miałaś nie być w szkole przez pierwszy tydzień , a nie ponad miesiąc !!
- Wyluzuj , miałam małe problemy.
- Jak zwykle. Tak ogólnie to nie miałaś okazji wcześniej poznać dziewczyn . Violetta ,Melania , Peggy ,ale przy Peggy lepiej uważaj co mówisz.
- Ej ! - krzyknęła z oburzeniem Peggy.
- Resztę już chyba znasz ,mówiąc resztę mam na myśli Kim ,bo Iris znasz.
- Tak, tak. Rozalia musimy pogadać.
- Nie możemy tutaj? W końcu musisz się jakoś zintegrować.
- O tym akurat nie.
- No dobra , sorry dziewczyny.
- Spoko. - odpowiedziały wszystkie równo.
- Chodź,  tam pod schody. - pociągnęła mnie za sobą białowłosa. - gadaj.
- Chodzi o Kasa.
- Domyśliłam się.
- Spałam z nim.
- COO?! Jak ? Co?!
- Ciszeeeej ! Nie w takim sensie jak myślisz. Wbił mi do pokoju przez balkon , później oboje zaczęliśmy coś pierdolić głupiego i zasnęłam w jego ramionach.
- Podobało ci się ,co? - przyjaciółka głupio się tylko uśmiechała.
- No tak ,  ale dziwnie się z tym czuje.
- Jesteście razem?
- Nie wiem.
- To masz okazje się przekonać , bo idzie tutaj.
- Co?! Nie ! Mnie tu nie było ,cześć ! - wbiegłam przez drzwi , które prowadziły na dach szkoły.
    No pięknie , nie mogłam wybrać lepszej drogi ucieczki. Wkopałam się. Co jak mnie widział? Zaraz tu będzie.
- A to mi mówią ,że zachowuje się jak dziecko. - powiedział podchodząc od tyłu i obejmując mnie w talii.
- Nie strasz mnie tak.
- Czemu uciekłaś?
- Bo jestem głupia.
- Nie zaprzeczę. Dalej chcesz buzi , co?
- Nie.
- Co?
- Żartowałam idioto.

2 komentarze:

  1. Pięęęęękne! Nie lubię Kas'a, ale może jakoś wytrzymam, bo w miarę fajnie go przedstawiłaś. Znaczy się... Tak, że nie mam ochoty... *Teraz przytoczę moje drastyczne fantazje związane z Kastielem, osoby wrażliwe proszę o pominięci tego fragmentu* ... Znaleźć jakiegoś tępego noża, wbić mu w brzuch, wykręcić, aby dodać mu cierpienia, a na koniec powiesić flakami na barierce. *Taa... Moje chore fantazje i ja się dziwię, czemu moja mama po przeczytaniu jednego z moich plików, gdzie przechowywałam pomysły na bardziej drastyczne rozdziały, dała mi szlaban. Milutko, czyż nie? No dobra, ale nie piszę już o tym. Życzę dużo weny i chęci, a jeżeli ciekawi was jak ja przedstawiam historię sf, zapraszam na swojego bloga (http://stlumionanienawisc-slodkiflirt.blogspot.com/), na którym wiecznie brakuje rozdziałów ^^. Pozdrawiam i czekam na next'a
    ~Mey

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpadnę tylko jak znajde wolną chwile , bo teraz niestety nawet czasu nie mam na nowy rozdział ):

      Usuń