wtorek, 19 stycznia 2016

Rozdział 6 - Wyjątek

  Zadawałam mnóstwo pytań gdzie idziemy i po co , ale chłopak nie odpowiadał.
-Kastiel!
-Co?
-Mam prawo wiedzieć gdzie ide.
-Jesteśmy na miejscu.
- Czyj to dom?
- Lysandra.
 Nim się obejrzałam już byliśmy w środku. Poza Lysandrem był tam jego starszy brat Leo , a przy nim Rozalia. Dziewczyna odrazu do mnie podbiegła.
-   Nie gniewaj się na mnie.-powiedziała smutnym tonem.- Proszę.
- Nie gniewam się.
- Chodź na zewnątrz , pogadamy. - pociągnęła mnie za sobą. - Siadaj.
- Coś się stało?
- Alex.. Słuchaj mi możesz naprawdę ufać , nie zrobie ci krzywdy ani nie wykorzystam niczego przeciwko tobie.- dziewczyna przytuliła mnie.
-Zostaw mnie , to dla mnie za szybko , nie umiem tak.
-Rozumiem , ale zobaczysz z czasem , że naprawdę możesz mi ufać , będziemy jak siostry.
- Obiecujesz? - W tamtej chwili przeszły mnie dreszcze i dawno mi zapomniane ciepło. Pomyślałam o Bei.
- Obiecuję. - Teraz musze o coś zapytać... Jak z Niko?
-Źle... Powiedział , że mam o nim zapomnieć , zapomnieć o wszystkim.
- Wiedziałam...
- Co wiedziałaś?
- On już wtedy nie chciał ze mną pisać jak mu powiedziałam po co pisze.
- DLACZEGO? Powiedz dlaczego? Mój jedyny przyjaciel , ja go traktowałam jak brata ! Jedyny podtrzymywał mój kontakt z przeszłością. - Przy ostatnim zdaniu rozpłakałam się jak małe dziecko za zabawką.
- Nie płacz kochanie , ja też nie wiem. Ale nie można żyć przeszłością. Lepiej będzie jak nie będziemy o tym wspominać , co?
- Masz racje, ale Roza mogę o coś poprosić?
- Tak , jasne . Zawsze możesz.
- Pojedziesz ze mną jutro do jego mieszkania?
- Pojadę , ale jesteś tego pewna?
- Tak , ja wiem , że coś się dzieje.
- No dobra . Lepiej wracajmy, bo pewnie zaraz zauważą , że nas nie ma.
- Ja chyba wracam do domu.
- No co ty ? Chodź ! Poznasz Leo.
- Może kiedy indziej , przepraszam.
- I wieczór będziesz spędzać sama?
- Na to wygląda.
- Ale jesteś uparta. W takim razie do jutra. Obudź mnie godzine przed wyjazdem !
- Spoko.
  Było już ciemno , idąc sama chodnikiem troche się bałam. Ale szłam dalej , nie miałam zamiaru wracać po Kastiela i prosić żeby mnie odprowadził. Nagle ktoś złapał mnie w tali od tyłu , myślałam , że zaraz zejde na zawał. To tylko Kastiel.
- A powiedzieć , że wracasz do domu? Pożegnać się? Zresztą jest ciemno powinnaś powiedzieć , że wychodzisz to odprowadziłbym. Chyba , że chcesz spotkać gwałciciela to rozumiem.
- No pewnie, to moje skryte marzenie.
- Chcesz mogę nim zostać. - znowu na jego twarzy zagościł szyderczy uśmieszek.
- Może kiedyś.
- Coś się stało?
- Nie, wszystko okej.
- No dobra , a jak tam z Rozalią?
- Dobrze. Jutro jedzie ze mną do stolicy.
- Po co jedziecie? Do tego "przyjaciela" który o tobie dawno zapomniał?
- Nie mów tak o Niko..Z Niko coś jest nie tak , czuje to.
- Gadanie... Idziemy przez park?
-Możemy iść , naprawdę musi coś być na rzeczy . Znam go zbyt dobrze.
- Skoro tak twierdzisz.
- Patrz śnieg pada !
- Nie pierwszy raz dzisiaj.
- Ślicznie to wygląda o tej porze.
- Ślicznie to wyglądasz teraz ty. - powiedział z najsłodszym  uśmiechem jaki mógł chyba tylko zrobić.
- Kastiel...
- No co ? Prawde mówie. Zaprosisz mnie do siebie czy sam mam sie wprosić? - Pokierował wzork na drzwi , a ja dopiero wtedy zauważyłam , że już jesteśmy przed moim domem.
- A może zamkne ci drzwi przed nosem?
- Haha bardzo śmieszne. Może jakaś nagroda mi się należy?
- A ten żart to ci wyszedł jeszcze lepiej niż mi.
- Widze , że niezły śmieszek się z Ciebie zrobił Alex.
- Dzień Dobry moje kochane dzieci. - wtrąciła się moja ciocia jak zawsze w dobrym humorze. - Ooo.. Alex nic mi nie mówiłaś o koledze.
-Dzień Dobry. - odpowiedział w jeszcze lepszym humorze niż moja ciocia .
- Jak ci na imię?
- Kastiel.
-Ciociu..
- Dobra , dobra. - zamknęła drzwi.
- Fajną masz tą ciocie. - zaśmiał się.
- Skoro ty poznałeś moją ciocie to może ja poznam twoich rodziców?- odpowiedziałam ze śmiechem.
- Jak już to mame.
- Czemu jesteś tylko z mamą?
- Tak samo ja mogę zapytać gdzie twoi rodzice. - powiedział oschle.
- Nie jestem jeszcze chyba gotowa na to żeby komuś o tym opowiadać.-Kastiel?
- Nigdy nie widziałem swojego ojca.
- Kastiel?
- Moja mama miała 16 lat i tyle.
-Mój tata jest w więzieniu...zabił mame , miałam jeszcze siostre . Bea. Zginęła w wypadku, jechała z tatą rowerami , ale to ją potrąciło auto.
-Spokojnie.
-Nikt nie wie co czuje. Nikt nie wie jak to jest zobaczyć w domu mame , która nie żyje. Nikt nie wie jak to jest mieć ojca , który nadaje się już tylko do psychiatryka. Zostałam z tym sama.
- A Niko?
-To mój brat , który mnie teraz potrzebuje jeszcze bardziej niż ja jego.
- Ja już pójde. - powiedział to tak , że nie dało się odczytać żadnych emocji.
-Kastiel?
-Tak?
- Nikomu o tym nie mów. Obiecaj mi , że nikt się nie dowie.
-Obiecuję.
-Do zobaczenia. - pocałowałam chłopaka w policzek z zaskoczenia , był wysoki, więc troche mi to utrudniało , ale dałam rade. Wbiegłam do domu najszybciej jak tylko mogłam.
   Poprosiłam ciocie żeby rano przed pracą kupiła mi dwa bilety do stolicy. Bez wachania się zgodziła. Poszłam tam gdzie od jakiegoś czasu nie bywałam, na taras do ogrodu. Gwiazdy tego wieczoru wyglądały jakoś inaczej. Były inne niż zawsze.

1 komentarz:

  1. Świetne, super, fajne, wciągające... Tak określam właśnie twojego bloga, a rozdział świetny. Wybaczy, że taki krótki i mało ambitny komentarz, ale cóż... No dobrze, życzę weny i motywacji
    ~Mey

    OdpowiedzUsuń