Z moich przemyśleń wyrwał mnie dzwonek mojego telefonu , leżał obok.. to też dziwne , bo zawsze zostawiałam go na szafce.
- Halo?
- Zaraz u Ciebie będę. -oznajmiła mi Rozalia.
- Ale... - za nim zdążyłam coś powiedzieć rozłączyła się. Nie znam jej za dobrze , ale pewnie będzie tu za 10 minut. Kompletnie nie wiedziałam jak się ubrać , niby to tylko przyjaciel , ale jednak. Stwierdziłam , że najpierw pójdę się odświeżyć. Zdążyłam zrobić tylko to. Rozalia weszła do domu bez pukania.
- Dzień dobry ! - krzyknęła z dołu , chyba nie wiedziała którymi schodami ma iść...
- Do góry ! - odpowiedziałam.
Zeszłam do niej , już zdążyła wygodnie usiąść na czerwonej kanapie.
- Co to za bluza?? Chyba nie twoja. - roześmiała się. - Kastiela? W sumie nigdy jej u niego nie widziałam.
- Jak to u niego? - zapytałam zdziwiona.
- Jest 8:35. Kiedy mamy pociąg?
- Na 9:15. Ja lepiej pójde się ubierać. Nie rozwal niczego.
- Zaczekaaaj, trzymaj ciuchy.
- Co?
- No ciuchy. Nie będę ich już nosić , więc to taki mały prezent. - podała mi ciuchy z uśmiechem , miała śliczny uśmiech. Nie to co ja.
- Dzięki.
Gotowa byłam dość szybko jak na mnie . Ubrałam zwykłe czarne rurki , bordową koszulke od Rozalii i czarną bluze. Mam wolne ruchy , dlatego o 9:00 byłyśmy dopiero 10 minut od pkp.
- No to jak tam z Leo? - zapytałam przerywając cisze.
- Ostatnio nie układało nam się dobrze , ale dzisiaj zabiera mnie na lodowisko. - zauważyłam , że bardzo się ucieszyła kiedy zapytałam o to.
- To słodkie , chyba. Nie znam się na takich rzeczach.
- Zawsze możesz na mnie liczyć ! Nie obrazisz się jeśli będziesz miała wracać sama?
- Nie , spokojnie nie chce wam przeszkadzać. Troche musimy przyspieszyć .
W pociągu bardzo się cieszyłam , nie mogłam przestać się uśmiechać , nie mogłam się doczekać. Ale korciło mnie żeby poruszyć znowu temat poruszony u mnie w domu.
- Rozalia?
- Tak?
- Chodzi o Kastiela.
- Zrobił coś nie tak?
- Nie , po prostu...nieważne już.
- No mów , widze ,że coś męczy cie od początku. - powiedziała troskliwie.
- No bo ta bluza... powiedziałaś, że nigdy u niego takiej nie widziałaś. Byłaś z nim?
- Niee , ja i Kastiel? Niezłe , to ci wyszło . Byliśmy na imprezie . Ja , Lysander, Iris i Kastiel. Wpadliśmy z Lysandrem na to żeby nocować u Kastiela , bo jego mamy nie ma . Często wyjeżdża w delegacje . Iris odprowadziliśmy do domu , bo z nią było chyba najgorzej , a w domu u Kastiela zaczęłam przeglądać jego ciuchy i wyjmować z szaf . Próbowali mnie odciągnąć , ale sama po około 15 minutach poszłam spać. Nie martw się to było dawno , koniec wakacji.
- Boże jaka ja jestem głupia. - zaczęłam śmiać się sama z siebie.
- Spokojnie , ja też jestem zazdrosna często o Leo.
- Ale ja nie jestem z Kastielem.
- Jeszcze nie.
- Nie będę z nim.
- Jeszcze zobaczymy.
- Patrz! Poznaje już , czyli jesteśmy blisko. - wskazałam palcem na widok za oknem.
- Na pewno tego chcesz?
- Nie, ale musze. Nie byłam tu całe trzy lata. Fajnie znowu zobaczyć to miasto.
- Nie wątpie. Mam nadzieje , że droge bardzo dobrze pamiętasz.
- Tak , nie da jej się zapomnieć.
Minęło pół godziny i stałyśmy przed drzwiami mojego przyjaciela. Rozalia była zdezorientowana , a ja zmieszana.
- Ty czy ja? - zapytała moja towarzyszka.
- Hm?
- No pukaj na co czekasz. - złapała za moją rękę i zapukałyśmy obie. Otworzyła nam jego mama , była bardzo zdziwiona na mój widok.
- Dziecko , moje dziecko..moja kochana. - rzuciła się na mnie z płaczem. O co jej chodzi?
- Ja też się bardzo ciesze ,że widze ciocie , ale co sie stało ? Niech ciocia mi powie do cholery co tu się wyprawia! Co jest nie tak z Niko?? - nie wytrzymałam.
- Wejdźcie do środka. - powiedziała dalej smutna kobieta. Obie z Rozalią byłyśmy jeszcze bardziej zagubione. - Jak dobrze ,że przyjechałaś. Miło znowu zobaczyć dziecko , które ciągle widziałam u siebie. Strasznie wyładniałaś . Trzy lata , trzymasz się jakoś?
- Tak. Psycholog dużo mi pomógł .
- Częstujcie się. Może przedstawisz mi swoją koleżanke?
- To Rozalia , moja przyjaciółka . Ona też mi pomaga oswajać się z tą całą sytuacją.
- Bardzo ładne imię. Ciesze się ,że masz przyjaciół kochanie. Twój tata niedługo wychodzi , myślałaś o spotkaniu?
- Nie chce go na razie widzieć.
- Rozumiem. A ty Rozalio opowiedz może coś o sobie.
- Jestem raczej przeciętną dziewczyną , interesuje się bardzo modą. W przyszłości chciałabym zostać stylistką.
- Pewnie trudno było na początku zaakceptować sytuacje rodziców Alexandry . Przez to odróżnia się bardzo od rówieśników.
- Chyba nie rozumiem co ma Pani na myśli? Alexandra? Alex o co chodzi?
- O matko... Alexandra to moje pełne imię , chyba nic dziwnego.
- Rodzice? - zmierzyły mnie obie wzrokiem .
- Błagam nie teraz. Opowiem ci później.
- Przepraszam myślałam ,że wie o wszystkim. - oznajmiła matka Niko.
- Nie do końca. - odparłam.- Nie ukrywając tego po co tu jestem .. jest Niko?
- Nie ma go i nie będzie. - odpowiedź kobiety zamurowała mnie i Rozalie.
- Jak to nie będzie?
- Obiecałam ,że nie powiem ci nic póki...
- Póki co?
- Niko jest chory. Ma raka. Nie ma żadnych szans , ma mało czasu. Właśnie miałam do niego jechać.
- Jak to ma raka?! Ja chce jechać do niego , musze.
- Alex... - powiedziała Rozalia
- Kochanie obiecałam mu.
- Jade do tego szpitala. Rozalia musisz już wracać na pociąg , zobaczymy się po przerwie.
- Nie zostawię cie tak . Pojade z wami.
- Jutro jest wigilia.. masz jeszcze randke z Leo . A ja chciałabym jechać tam sama.
- Ja nie wiem czy powinnam zabierać Ciebie ze sobą...- oznajmiła mi ciocia.
-To , że Niko jest chory nie znaczy że może być takim egoistą i wszystkich dookoła ranić. - wybiegłam przed klatke , nie mieli nowego samochodu , więc szybko go zauważyłam i stanęłam przy drzwiach. Nikt nie będzie mi mówić co jest dla mnie lepsze , nawet Niko.
- Alex wróć zemną do domu , prosze. Sama powiedziałaś , że jutro jest wigilia i mam wracać. Twoja ciocia?
- Miałyśmy jechać na wieś do babci , zrozumie mnie. Podjęłam już decyzje.
- Zawsze byłaś uparta i stawiałaś na swoim. - dodała moja ciocia. Najpierw pojechałyśmy zawieść Rozalie na pkp , a dopiero później do szpitala. Przez całą droge trzęsłam się jak opętana, ale nie miałam już za złe Niko. Wiedziałam już dlaczego tak się zachowuje , ale jednak nie powinien traktować tak mnie. Gdybyśmy nie byli dla siebie jak rodzina to wyglądałoby to tak , że chce być traktowana najważniej i jak księżniczka. Niko jest i będzie moim najlepszym przyjacielem. Do jego mamy mówie ciociu, bo bardzo jesteśmy ze sobą też zżyte.
- Już jesteśmy. - przerwała mi moje myślenie.
- To idziemy. - wysiadłyśmy obie z auta.
- Nie wystrasz się tylko Kacpra.
- Kim jest Kacper?
- Mój narzeczony. Jest bardzo sympatyczny na pewno polubicie się.
- Pewnie tak. Dużo się zmieniło od kiedy wyjechałam.
- Niko się nie zmienił , nie bój się.
- O to akurat się nie martwie , daeko jeszcze?
- Nie, to tutaj zaraz za rogiem.
- Śpi. - odezwał się za nami męski głos.
- Alex to jest właśnie Kacper. Kacper to jest moja Alex.
- Miło mi pana poznać. - podaliśmy sobie ręce.
- Mi również,ale możemy przejść na ty. Karen dużo mi o tobie opowiadała.
- Ja dowiedziałam się o panu dopiero teraz. - uśmiechnęłam się na rozluźnienie atmosfery.
- Prosze tylko nie Pan. - odwzajemnił mój uśmiech.
- Kacper,chodź pójdziemy po wode dla Niko.- Ciocia wiedziała czego naprawde chciałam. Weszłam do sali. Niko spał. Jest taki blady , a zawsze był opalony. Nie miał już swoich czarnych włosów , ale dalej był przystojny. Złapałam jego rękę.
- Niko...to ja. - obudziłam chłopaka.
- Co ty tutaj robisz?!
- Nie denerwuj się , ja też się ciesze , że się widzimy.
- Ja nie chciałem.
- Wiem. Nie jestem zła. Jesteśmy rodziną.
- Nigdy nie pozwole na to żeby ktoś Ciebie skrzywdził. Pamiętaj , że jeżeli ktoś o Ciebie się martwi albo oferuje pomoc to dzięki mnie. Kochaj ludzi oni tak szybko odchodzą.
- Co ty bredzisz. Niko...
- Wiesz z czym się nigdy nie pogodze?
- Z czym? - zapytałam bardzo zdziwiona.
- Dopiero teraz zrozumiałem jak bardzo Ciebie kocham.
- Niko...
- Przepraszam za każdą chwile w której raniłem najmocniej , ale ranimy tych których kochamy. Wiesz co jest moim ostatnim marzeniem?
- Nie wiem.
- Chciałbym żebyś mnie pocałowała, prosze. Nie chce umierać z wiedzą , że nigdy tego nie zrobiłem z tobą na serio. - jego oczy zamieniły się w iskierki. Nie mogłam na to patrzeć. Pocałowałam go ostatni raz.
- Kocham Cię , bardzo. - oznajmił.
- Ja Ciebie też , ale nie tak jak ty mnie. Wiesz ciocia , znaczy twoja mama chyba chce się już z tobą widzieć to ja w tym pójde zadzwonić.
Piękna historia bardzo przyjemnie się ją czyta. Czekam na więcej ❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńDziękuje, już jest nowy rozdział ;)
UsuńNaprawdę fajne. Aż mi się łezka w oku zakręciła, co jest dziwne bo na ogół raczej nie ruszają mnie takie sceny... Coś ty ze mną zrobiła?! A rozdział świetny. Życzę dużo motywacji i weny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń~Mey